W dzisiejszych czasach branża IT napędza rozwój technologiczny i kreuje trendy konsumenckie. Jest uważana za innowacyjną i niebojącą się ryzyka. Ale nie na każdej rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko związane z informatyką trzeba podkreślać te właśnie cechy. Skąd wiadomo kiedy zostanie to poczytane za zaletę, a kiedy za wadę? Wiele zależy od typu firmy, do jakiej aplikujesz.
Gdy posiada ona wewnętrzny dział IT, to bądź ostrożny w zadawaniu pytań o innowacyjne projekty. Nawet jeśli usłyszysz dokładnie takie pytanie, nie gwarantuje to, że właśnie takie projekty będą realizowane. Czasem jest to zwyczajnie jedno z pytań, które po prostu wypada zadać podczas rozmowy.
Specyfika pracy w takiej firmie ma wiele wspólnego z wynikami badań budżetów przeznaczanych na informatykę w przedsiębiorstwach. Zdaniem ekspertów czołowych firm doradczych (Foresster, IDC, badania własne firmy Dell) ,70-80 proc. budżetów IT jest przeznaczanych na utrzymanie i re-nowację obecnie działających systemów. Z jednej strony, ma to oczywisty sens. Procesy, od których bezpośrednio zależą wyniki firmy – takie jak nadzorowanie produkcji, analiza klientów, bieżące przetwarzanie informacji handlowych dla sprzedawców w terenie, zabezpieczanie wrażliwych danych finansowych i personalnych czy billingowanie – muszą działać bez przerw i bez błędów. Mimo mniej lub bardziej zaawansowanej automatyzacji, kontrola ze strony administratora i zespołu specjalistów jest cały czas potrzebna. .
Pozostała część czasu pracy i zasobów przypada na eksperymenty (na które nikt za bardzo nie liczy, więc nie dają wiele satysfakcji ich liderom i członkom zespołów), na ważne projekty rutynowe (w których najważniejsza jest powtarzalność przy jak najmniejszych odchyleniach jakości), i wreszcie na projekty innowacyjne, tworzące nową wartość, przewagę konkurencyjną. Dopiero tutaj można realizować innowacyjne pomysły. Te projekty jednak odbywają się niezbyt często, więc nie pod nie firmy tego typu poszukują kandydatów do pracy. .
Nieco lepiej jest w firmach realizujących wdrożenia informatycznych usług i produktów naby-wanych od innych firm. Zwykle każdy większy projekt u klienta wymaga jakiejś przeróbki lub dos-tosowania sprzętu, dopisania funkcjonalności lub modułów integrujących nowe oprogramowanie z już użytkowanym. Owszem, bywa to skomplikowanym wyzwaniem dla zdolności i pomysłowości, ale to wciąż nie jest własny, autorski pomysł ambitnego informatyka. To wciąż zlecenie zewnętrzne. Przeszkodą w proponowaniu innowacyjnych pomysłów w firmach wdrożeniowych jest także często zarząd i niewłaściwie ustalone cele biznesowe. Jeśli zespół zajmujący się np. analizą danych, ma w ciągu roku przynieść do firmy określoną kwotę ze zleceń i z tego jest rozliczany, to w sposób naturalny na bok pójdą projekty niepewne, ryzykowne, innowacyjne. I kierownik zespołu, i sami pracownicy zadowolą się projektami typu "dojna krowa": dającymi stały, pewny przychód. Jeśli pod koniec okresu rozliczeniowego cel zostanie osiągnięty, ewentualnie wtedy na tapetę trafi któryś z innowacyjnych pomysłów, kurzących się do tej pory w kącie. To nie jest przytyk w stosunku do tych firm, tak one po prostu funkcjonują. Jako kandydat do pracy, lepiej żebyś wiedział o tym zanim złożysz CV, niż żebyś później miał się irytować. .
Najlepsze warunki do realizowania swoich ambicji informatycy mogą znaleźć u producentów sprzętu i oprogramowania. W firmach z kilkunastoletnim doświadczeniem w biznesie występuje co prawda podział na główne źródło dochodu i źródła dodatkowe, ale właściciele lub dyrektorzy takich firm wspierają innowacyjne pomysły i rozwiązania. Rozumieją oni, że konkurencja na tym rynku jest silna. Bez testowania i wdrażania nowych pomysłów do istniejących produktów, jak również bez proponowania nowych produktów, nie ma szans, żeby dalej skutecznie działać. Trzeba pamiętać jednak, że istnieje gro firm-producentów, którzy nastawili swój biznes na tzw. odcinanie kuponów, co jest ryzykowne zarówno dla nich samych, jak i dla osób zatrudnionych. .
W młodych firmach i w startupach z kolei nie ma nawet takiego podziału. Każdy klient to dobry klient. Każdy projekt to projekt innowacyjny, ponieważ każdemu klientowi trzeba od początku wyjaśniać co robi oferowane rozwiązanie, jak wnosi wartość do jego biznesu, jak klient na nim za-robi, i jak prześcignie jego własnych konkurentów. Nie ma tam gwiazd, nie ma "dojnych krów". Startupy często powstają, ponieważ ktoś kiedyś miał fantastyczny pomysł i stwierdził – wcześniej czy później – że najlepszym sposobem, by go zrealizować jest założenie własnej firmy. Ta droga realizacji ambicji zawodowych wymaga największej odwagi i determinacji Z biografii i artykułów prasowych doskonale znamy losy takich twórców jak Bill Gates, Bill Gates, Steve Jobs, Michael Dell, czy stojąca za Skype piątka: Friis, Zennström, Heinla, Kasesalu, Tallinn. Wiemy co trzeba zrobić, ale i tak każda ambitna osoba musi to zrobić samodzielnie, na swój własny, autorski sposób. Potwierdza to przypadek i sukces Krystiana Piećko, CTO PILAB SA, twórcy innowacyjnej technologii łączenia i analizowania informacji, stosowanej w oprogramowaniu oferowanym przez tę firmę. .
W innowacyjnych firmach najciekawsze jest to, że praktycznie zawsze prowadzą jakieś rekrutacje, zawsze potrzebują ambitnych pracowników. Jeśli nawet nie ma ogłoszenia na portalu pracowym, ani nie ma wzmianki na stronie własnej firmy, to drzwi są zawsze lekko uchylone dla tych, którzy w dotychczasowej pracy nieprzyjemnie odczuwają ograniczenia kreatywności i zaangażowania.
Specyfika pracy w takiej firmie ma wiele wspólnego z wynikami badań budżetów przeznaczanych na informatykę w przedsiębiorstwach. Zdaniem ekspertów czołowych firm doradczych (Foresster, IDC, badania własne firmy Dell) ,70-80 proc. budżetów IT jest przeznaczanych na utrzymanie i re-nowację obecnie działających systemów. Z jednej strony, ma to oczywisty sens. Procesy, od których bezpośrednio zależą wyniki firmy – takie jak nadzorowanie produkcji, analiza klientów, bieżące przetwarzanie informacji handlowych dla sprzedawców w terenie, zabezpieczanie wrażliwych danych finansowych i personalnych czy billingowanie – muszą działać bez przerw i bez błędów. Mimo mniej lub bardziej zaawansowanej automatyzacji, kontrola ze strony administratora i zespołu specjalistów jest cały czas potrzebna. .
Pozostała część czasu pracy i zasobów przypada na eksperymenty (na które nikt za bardzo nie liczy, więc nie dają wiele satysfakcji ich liderom i członkom zespołów), na ważne projekty rutynowe (w których najważniejsza jest powtarzalność przy jak najmniejszych odchyleniach jakości), i wreszcie na projekty innowacyjne, tworzące nową wartość, przewagę konkurencyjną. Dopiero tutaj można realizować innowacyjne pomysły. Te projekty jednak odbywają się niezbyt często, więc nie pod nie firmy tego typu poszukują kandydatów do pracy. .
Nieco lepiej jest w firmach realizujących wdrożenia informatycznych usług i produktów naby-wanych od innych firm. Zwykle każdy większy projekt u klienta wymaga jakiejś przeróbki lub dos-tosowania sprzętu, dopisania funkcjonalności lub modułów integrujących nowe oprogramowanie z już użytkowanym. Owszem, bywa to skomplikowanym wyzwaniem dla zdolności i pomysłowości, ale to wciąż nie jest własny, autorski pomysł ambitnego informatyka. To wciąż zlecenie zewnętrzne. Przeszkodą w proponowaniu innowacyjnych pomysłów w firmach wdrożeniowych jest także często zarząd i niewłaściwie ustalone cele biznesowe. Jeśli zespół zajmujący się np. analizą danych, ma w ciągu roku przynieść do firmy określoną kwotę ze zleceń i z tego jest rozliczany, to w sposób naturalny na bok pójdą projekty niepewne, ryzykowne, innowacyjne. I kierownik zespołu, i sami pracownicy zadowolą się projektami typu "dojna krowa": dającymi stały, pewny przychód. Jeśli pod koniec okresu rozliczeniowego cel zostanie osiągnięty, ewentualnie wtedy na tapetę trafi któryś z innowacyjnych pomysłów, kurzących się do tej pory w kącie. To nie jest przytyk w stosunku do tych firm, tak one po prostu funkcjonują. Jako kandydat do pracy, lepiej żebyś wiedział o tym zanim złożysz CV, niż żebyś później miał się irytować. .
Najlepsze warunki do realizowania swoich ambicji informatycy mogą znaleźć u producentów sprzętu i oprogramowania. W firmach z kilkunastoletnim doświadczeniem w biznesie występuje co prawda podział na główne źródło dochodu i źródła dodatkowe, ale właściciele lub dyrektorzy takich firm wspierają innowacyjne pomysły i rozwiązania. Rozumieją oni, że konkurencja na tym rynku jest silna. Bez testowania i wdrażania nowych pomysłów do istniejących produktów, jak również bez proponowania nowych produktów, nie ma szans, żeby dalej skutecznie działać. Trzeba pamiętać jednak, że istnieje gro firm-producentów, którzy nastawili swój biznes na tzw. odcinanie kuponów, co jest ryzykowne zarówno dla nich samych, jak i dla osób zatrudnionych. .
W młodych firmach i w startupach z kolei nie ma nawet takiego podziału. Każdy klient to dobry klient. Każdy projekt to projekt innowacyjny, ponieważ każdemu klientowi trzeba od początku wyjaśniać co robi oferowane rozwiązanie, jak wnosi wartość do jego biznesu, jak klient na nim za-robi, i jak prześcignie jego własnych konkurentów. Nie ma tam gwiazd, nie ma "dojnych krów". Startupy często powstają, ponieważ ktoś kiedyś miał fantastyczny pomysł i stwierdził – wcześniej czy później – że najlepszym sposobem, by go zrealizować jest założenie własnej firmy. Ta droga realizacji ambicji zawodowych wymaga największej odwagi i determinacji Z biografii i artykułów prasowych doskonale znamy losy takich twórców jak Bill Gates, Bill Gates, Steve Jobs, Michael Dell, czy stojąca za Skype piątka: Friis, Zennström, Heinla, Kasesalu, Tallinn. Wiemy co trzeba zrobić, ale i tak każda ambitna osoba musi to zrobić samodzielnie, na swój własny, autorski sposób. Potwierdza to przypadek i sukces Krystiana Piećko, CTO PILAB SA, twórcy innowacyjnej technologii łączenia i analizowania informacji, stosowanej w oprogramowaniu oferowanym przez tę firmę. .
W innowacyjnych firmach najciekawsze jest to, że praktycznie zawsze prowadzą jakieś rekrutacje, zawsze potrzebują ambitnych pracowników. Jeśli nawet nie ma ogłoszenia na portalu pracowym, ani nie ma wzmianki na stronie własnej firmy, to drzwi są zawsze lekko uchylone dla tych, którzy w dotychczasowej pracy nieprzyjemnie odczuwają ograniczenia kreatywności i zaangażowania.
Ambitnym pracownikiem może być świeżo upieczony absolwent, może być dyrektor w wielkiej korporacji, albo weteran z 30-letnim stażem. Wiem, bo z naszą firmą są związane między innymi takie osoby. Liczy się pomysłowość, upór w dążeniu do celu, chęć zdobywania nowej wiedzy i umiejętności, otwartość na ludzi. Mam to szczęście, że o każdym pracowniku naszej firmy mogę powiedzieć, że to osoba ambitna – mówi Paweł Wieczyński, prezes zarządu wrocławskiej firmy PILAB, produkującej autorskie oprogramowanie integrujące i błyskawicznie analizujące dane ze źródeł rozproszonych. – Kilkanaście lat temu zmiana pracy była postrzegana jako przykre wydar-zenie. Obecnie to rzecz naturalna, tym bardziej w branży IT, tak dynamicznej i innowacyjnej. Ek-sperci rynku pracy mówią wręcz o występowaniu trzyletnich cykli: co trzy lata nadchodzi pora na przeskok na kolejny poziom kariery.Źródło: PILAB