Z badań Business Software Alliance, organizacji działającej na rzecz promocji i egzekwowania prawa własności intelektualnej wynika, że skala piractwa komputerowego w Polsce przewyższa poziom europejski aż o 20 p.p. Co istotne, nielegalny proceder jest szczególnie widoczny na stronach www oraz na popularnych portalach sprzedażowych.
Nieuczciwe firmy, które sprzedają nielegalne oprogramowanie na aukcjach internetowych, stronach www oraz w tradycyjnych sklepach narażają klientów na ryzyka związane z jego użytkowaniem, w tym również ryzyko bezpieczeństwa.
Analizy BSA wskazują, że w latach 2006 – 2013 poziom piractwa komputerowego w Polsce zmalał raptem o 6 p.p. do poziomu 51 proc. W krajach Europy Zachodniej udział nielegalnego oprogramowania w omawianym okresie wyniósł 29 proc., a średnia dla wszystkich państw UE kształtowała się na poziomie 31 proc. Z analiz międzynarodowej firmy badawczej IDC wynika również, że im większy wskaźnik nielicencjonowanego oprogramowania w danym kraju, tym więcej komputerów zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem .
Świadomość zagrożeń
Zjawisko sprzedaży nielegalnych aplikacji na aukcjach, stronach www oraz sklepach przyjmuje coraz większa skalę. Niejednokrotnie również nieuczciwi sprzedawcy podszywają się pod oficjalnych resellerów firmy Microsoft, przez co klienci nieświadomie kupują nielegalne oprogramowanie, często zagrażające ich prywatności oraz urządzeniom, które dodatkowo mogą zostać zawirusowane. Dotyczy to w szczególności nielegalnego systemu operacyjnego Windows i pakietu Office, które przyciągają uwagę klientów kusząc atrakcyjnymi cenami, istotnie odbiegającymi od cen rynkowych dostępnych w autoryzowanym kanale sprzedaży.
Do infekcji jeden klik
Producenci oprogramowania coraz częściej obok klasycznych „pudełek” oferują specjalne klucze, składające się z rzędu cyfr i liczb, pozwalające na aktywację programu. Na wskazaną przez nas skrzynkę e-mail trafia wówczas link lub wspomniany klucz do oprogramowania, dzięki któremu możemy dokonać jego aktywacji. Jeśli jednak pozyskamy nielegalny kod, to - w najlepszym przypadku - taki klucz może po prostu nie działać lub w ciągu kilku miesięcy zostać wyłączony.
Jak donosi firma analityczna IDC przy pobieraniu nielicencjonowanego oprogramowania ze stron www albo sieci P2P, które oferują nielegalne oprogramowanie, w 78 proc. przypadków wraz z nim dostajemy niechciany prezent w postaci oprogramowania szpiegującego (spyware), a w 36 proc. przypadków trojana lub oprogramowania wyświetlającego niepożądane reklamy (malicious adware). Ten sam raport przestrzega, że jeden na trzech użytkowników korzystających z nielegalnego oprogramowania, czy to przy jego pozyskiwaniu czy też użytkowaniu, stanie się ofiarą złośliwego oprogramowania.
Analizy BSA wskazują, że w latach 2006 – 2013 poziom piractwa komputerowego w Polsce zmalał raptem o 6 p.p. do poziomu 51 proc. W krajach Europy Zachodniej udział nielegalnego oprogramowania w omawianym okresie wyniósł 29 proc., a średnia dla wszystkich państw UE kształtowała się na poziomie 31 proc. Z analiz międzynarodowej firmy badawczej IDC wynika również, że im większy wskaźnik nielicencjonowanego oprogramowania w danym kraju, tym więcej komputerów zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem .
Świadomość zagrożeń
Zjawisko sprzedaży nielegalnych aplikacji na aukcjach, stronach www oraz sklepach przyjmuje coraz większa skalę. Niejednokrotnie również nieuczciwi sprzedawcy podszywają się pod oficjalnych resellerów firmy Microsoft, przez co klienci nieświadomie kupują nielegalne oprogramowanie, często zagrażające ich prywatności oraz urządzeniom, które dodatkowo mogą zostać zawirusowane. Dotyczy to w szczególności nielegalnego systemu operacyjnego Windows i pakietu Office, które przyciągają uwagę klientów kusząc atrakcyjnymi cenami, istotnie odbiegającymi od cen rynkowych dostępnych w autoryzowanym kanale sprzedaży.
Na portalach aukcyjnych i stronach www roi się od ofert różnego rodzaju oprogramowania dostępnego po wyjątkowo niskich cenach. Skuszeni taką atrakcyjną ceną możemy trafić na software, który pochodzi z nielegalnych źródeł lub został po prostu skradziony. Konsekwencje dla użytkownika, który skusi się na zakup takiego oprogramowania, mogą okazać się katastrofalne. Warto też dodać, że najczęściej ofiarami takiego procederu są nieświadomi zagrożeń nabywcy, a beneficjentami organizacje przestępcze i nieuczciwi sprzedawcy – mówi Krzysztof Florczak, dyrektor działu Consumer Channel Group w Microsoft.Kluczowym elementem w przeciwdziałaniu procederowi piractwa jest uświadomienie zagrożeń, które mogą być konsekwencją używania oprogramowania z nielegalnych źródeł. Z jednej strony grozi to przejęciem danych osobowych w sieci, a w wielu przypadkach także kradzieżą haseł i kodów dostępu np. do konta bankowego. Co więcej, cyberprzestępcy mają możliwość przejęcia kontroli nad posiadanym urządzeniem i wykorzystaniem danych np. do dystrybucji pornografii dziecięcej i innych działań o charakterze przestępczym.
Do infekcji jeden klik
Producenci oprogramowania coraz częściej obok klasycznych „pudełek” oferują specjalne klucze, składające się z rzędu cyfr i liczb, pozwalające na aktywację programu. Na wskazaną przez nas skrzynkę e-mail trafia wówczas link lub wspomniany klucz do oprogramowania, dzięki któremu możemy dokonać jego aktywacji. Jeśli jednak pozyskamy nielegalny kod, to - w najlepszym przypadku - taki klucz może po prostu nie działać lub w ciągu kilku miesięcy zostać wyłączony.
W przypadku instalowania nielegalnego oprogramowania może dojść do instalacji szkodliwych programów na naszym komputerze, np. aplikacji szpiegujących czy wykradających ważne dla nas dane: począwszy od zdjęć, po numery kart i hasła do kont bankowych. Z kolei w przypadku otrzymania linku z nieznanego źródła musimy być jeszcze bardziej czujni. Kliknięcie w taki link może prowadzić do tego, że staniemy się częścią botnetu, czyli elementem zhackowanej sieci, rozprzestrzeniającej treści naruszające prawo, np. materiały o charakterze pornograficznym czy pedofilskim. – dodaje Krzysztof Florczak z Microsoft.Zdarza się również, że wraz z nielegalnym oprogramowaniem, użytkownicy nieświadomie instalują wirusy, pogarszające funkcjonowanie komputera (odczuwalne jest wówczas wyraźne zwolnienie jego pracy czy częste "zawieszenia"). Pojawia się również ryzyko zainstalowania aplikacji blokujących komputer i żądających opłacenia przez użytkownika okupu za jego odblokowanie (tzw. ransomware).
Jak donosi firma analityczna IDC przy pobieraniu nielicencjonowanego oprogramowania ze stron www albo sieci P2P, które oferują nielegalne oprogramowanie, w 78 proc. przypadków wraz z nim dostajemy niechciany prezent w postaci oprogramowania szpiegującego (spyware), a w 36 proc. przypadków trojana lub oprogramowania wyświetlającego niepożądane reklamy (malicious adware). Ten sam raport przestrzega, że jeden na trzech użytkowników korzystających z nielegalnego oprogramowania, czy to przy jego pozyskiwaniu czy też użytkowaniu, stanie się ofiarą złośliwego oprogramowania.